Blackpill jest niemożliwy do negacji, bo wynika z stanu ludzi, blackpil zarazem jest śmiesznie łatwy do wyprowadzenia i graficznie może łatwo być ukazany jako książkowo definicja brzytwy Ockhama.
Na 100 kobiet przypada od 102/103 do 107 mężczyzn. Jeśli jedna kobieta miałaby uratować 1 i tylko jednego by się dało, nie ma opcji, ażeby nie kierowały się przeświadczeniem, by nie zmarnować się na kogoś gorszego. Wielki idiotyzm byłby potrzebny, by nie chcieć pokazać, że kierowało się osiągnięciem jak najlepszego rezultatu, abstrahując od spójności i uzasadnienia ram oraz zasad dla osądzenia, co jaką ma wartość.
Nieskażony kwarkiem zdrowego rozsądku imbecyl, chorzy psychicznie, trolle i ludzie, co grają w szachy
∞D by sie przyznało, że niczym sie nie kierowała lub na złość innym wybierała jak najgorsze gówno możliwe. Jakakolwiek abstrackja zostałaby położona na stół.
Reszta tych najgorszych z grupy by umarła.
Istnieje system preferencji wśród kobiet. Żeby spełniać swoją rolę kobiety, z która się identyfikują, która akceptują, tworzą i działaja w zgodzie z swoją naturą, która w bardzo dydaskalicznych, wręcz kosmetycznych detalach, różni się od innych wedle własnego rozumu - myślą w sposób swej tożsamości; mężczyźni istnieją, da się ich widzieć, więc trzeba reagować na ich istnienie.
Istnieją mężczyźni w tym systemie zajmujący ostatnie miejsce.
Sens tkwi w tym, że oprócz samotności ci mężczyźni są pogardzani ze względu na miejsce w tym systemie, normictwo to akceptuje oraz wspiera. Są ludźmi, i wydawać by się mogło, że należy ich po ludzku traktować. Arcynędzne jest, że ja nawet muszę takie zdanie budować, aby takie podejście sugerować kiedy na okrągło wielu tego chce. Nie jak coś, czego jedyny możliwy status stosunku jaki inny człowiek może nawiązać jest całkowicie determinowany przez ten pierdolony przymiotnik "gorszy".
Victor Hugo słowami proboszcza o Jean Valjeanie w komentarzu do strachu siostry powiedział: "Człowiek nie poradzi nic na swoją twarz"
Ja bardziej jestem incelem, za te odrzucenie i za tę pogardę, właśnie za tę samotność, ale nie wyłącznie z braku możliwości bycia w związku. Tak, jest to przykre i mnie to boli, tworzy to odwrotność do spełnienia, męczy to i gubi, bo ma się dość smutku, żalu i łez, więc choć na chwilę jestem zły, lub sfrustrowany, bo jest inna negatywna emocja, która się wydaje motywująca kurwa.
Ale to da się przetrawić.
Czemu więcej? Po co się znęcać? Po co maltretować? Będę sam - to jest ok. Nie wszystko można dostać, nie wszystko się uda.
View attachment 1276251
View attachment 1276252
Incel też człowiek.