
Flagellum_Dei
Redystrybucja albo śmierć
★★
- Joined
- Mar 24, 2024
- Posts
- 1,681
Tym co napędza rzeczypospolitą, stanowi jej zasadę, jest cnota. Cnota polityczna, pisze Monteskiusz, to miłość praw i ojczyzny. Prowadzić ma ona do centralnego celu tego państwa; a mianowicie samozachowania. Jednakże tak rozumiana cnota powinna istnieć dopiero w ustanowionej rzeczpospolitej, albowiem oczywistym jest, że bez już istniejącej republiki, bez nakreślonych słusznych praw, próżna jest taka cnota. Ma wtedy to samo zadanie lecz inną formę; ma prowadzić do istnienia rzeczypospolitej, lecz, z racji faktu że rzeczona jeszcze nie istnieje, musi być ona, z konieczności, tym, co doprowadzi do jej zaistnienia. Jest to cnota rewolucyjna. Umiłowanie wizji przyszłej rzeczypospolitej przerodzić się musi w żarliwą zapalczywość, miłość sprawiedliwości — w nienawiść do niesprawiedliwości, szacunek do współobywateli — w pogardę dla wrogów towarzyszy broni. Ten rewolucyjny zapał, ten kamień filozoficzny, uszlachetnia człowieka, którego wypełni; cnota oczyszcza swojego apostoła z małoduszności, jak roztopiona ruda wyrzuca wszelki brud. Dzięki tej cnocie wygnano Tarkwiniuszów; dzięki niej obalono decemwirów; wreszcie, dzięki jej nieprzekupnemu dzierżycielowi zadeptano ancien régime.
Gdy nareszcie zostanie ustanowiona rzeczypospolita, zapał musi poddać się sumienności praw, a cnota złagodnieć. Jednak nie zupełnie należy ją wygasić, bowiem chodziaż porządek społeczny, powołany do życia przez umowę społeczną, regulować będą prawa niewymagające rewolucyjnej żarliwości, to przecież taka cnota republikańska ma zastosowanie jedynie wobec tych, których prawa dotyczą jako obywateli i których jako tacy zobowiązali się strzec. Wobec wszelkiego elementu spoza umowy należy zachować poprzedni stosunek, albowiem bez prawa utworzonego umową trwa między pomiędzy zrzeszeniem sygnatariuszy uosobionych przez zwierzchnika, państwem, a innymi, stosunek należny stanowi natury, a więc stan wojny, napędzany naturalnymi uprawnieniami obu do siebie samych i siebie nawzajem. Słowem, cnota republikańska winna istnieć w stosunku do państwa, cnota rewolucyjna — w stosunku do wszelkiej obczyzny. Tu też leżał błąd jakobinów; stosowali cnotę rewolucyjną wobec sygnatariuszy umowy, jakby byli obcym elementem. Na odwrotności, natomiast, polegał błąd Rzymian, którzy za Karakalli uznali za swoich współobywateli wyzbytych cnoty republikańskiej barbarzyńców.
Zasady, które wyłożem, znajdą potwierdzenie w urządzenia stworzonych przez wielkiego Likurga. Słusznie rozumował, że podbici Heloci, a więc niesygnatariusze, są własnością państwa i gdy stanowił wobec nich prawa, jako taką ich określił. Za jego przykładem poszła cała rzeczypospolita; przesiąkneli jego rodacy pogardą dla cudzoziemców i umiłowaniem ojczyzny. Dzięki pięknym prawom krzepły w nich te cnoty i, aby tak rzec, tak długo jak trwały, trwało państwo.
Jasnym jest, że dzięki cnocie można zdziałać wspaniałe rzeczy. Jeśli zastosuje się tę zasadę do sprawy proletariatu, tak samo jasnym okaże się, że dzięki niej może on zatryumfować nad despotyzmem. Wypełnijcie proletariuszy cnotą, a wygracie; niech przewodzi im miłość do blackpillizmu i pogarda dla zasobu foidzkiego. Nienawiść do hipergamii jest panaceum, niech płynie w żyłach ludu, a dzięki niej wzniesie się na wyżyny i na podobieństwo Herkulesa będzie gruhotał kolejne łby hipergamicznej hydry. Niech cnota wyprze małość, zapał wyprze lekkoduszne współczucie. Dajcie proletariuszom przykład, a rozbudzicie w nich tę szlachetność, pokierujecie ją na właściwe tory i doprowadzicie do wielkości.
Gdy nareszcie zostanie ustanowiona rzeczypospolita, zapał musi poddać się sumienności praw, a cnota złagodnieć. Jednak nie zupełnie należy ją wygasić, bowiem chodziaż porządek społeczny, powołany do życia przez umowę społeczną, regulować będą prawa niewymagające rewolucyjnej żarliwości, to przecież taka cnota republikańska ma zastosowanie jedynie wobec tych, których prawa dotyczą jako obywateli i których jako tacy zobowiązali się strzec. Wobec wszelkiego elementu spoza umowy należy zachować poprzedni stosunek, albowiem bez prawa utworzonego umową trwa między pomiędzy zrzeszeniem sygnatariuszy uosobionych przez zwierzchnika, państwem, a innymi, stosunek należny stanowi natury, a więc stan wojny, napędzany naturalnymi uprawnieniami obu do siebie samych i siebie nawzajem. Słowem, cnota republikańska winna istnieć w stosunku do państwa, cnota rewolucyjna — w stosunku do wszelkiej obczyzny. Tu też leżał błąd jakobinów; stosowali cnotę rewolucyjną wobec sygnatariuszy umowy, jakby byli obcym elementem. Na odwrotności, natomiast, polegał błąd Rzymian, którzy za Karakalli uznali za swoich współobywateli wyzbytych cnoty republikańskiej barbarzyńców.
Zasady, które wyłożem, znajdą potwierdzenie w urządzenia stworzonych przez wielkiego Likurga. Słusznie rozumował, że podbici Heloci, a więc niesygnatariusze, są własnością państwa i gdy stanowił wobec nich prawa, jako taką ich określił. Za jego przykładem poszła cała rzeczypospolita; przesiąkneli jego rodacy pogardą dla cudzoziemców i umiłowaniem ojczyzny. Dzięki pięknym prawom krzepły w nich te cnoty i, aby tak rzec, tak długo jak trwały, trwało państwo.
Jasnym jest, że dzięki cnocie można zdziałać wspaniałe rzeczy. Jeśli zastosuje się tę zasadę do sprawy proletariatu, tak samo jasnym okaże się, że dzięki niej może on zatryumfować nad despotyzmem. Wypełnijcie proletariuszy cnotą, a wygracie; niech przewodzi im miłość do blackpillizmu i pogarda dla zasobu foidzkiego. Nienawiść do hipergamii jest panaceum, niech płynie w żyłach ludu, a dzięki niej wzniesie się na wyżyny i na podobieństwo Herkulesa będzie gruhotał kolejne łby hipergamicznej hydry. Niech cnota wyprze małość, zapał wyprze lekkoduszne współczucie. Dajcie proletariuszom przykład, a rozbudzicie w nich tę szlachetność, pokierujecie ją na właściwe tory i doprowadzicie do wielkości.
Last edited: